niedziela, 23 czerwca 2013

Tort dla Sir Paula McCartney'a

To było niesamowite!!! 
Dzień przed koncertem byłego Beatlesa w Polsce odebrałam telefon od pani ze Stadionu Narodowego z zapytaniem o przygotowanie tortu urodzinowego dla P. McCartney'a. 
Szczerze? Moja pierwsza myśl była taka, że jakieś dziecko wygrzebało nr w internecie i mówiąc kolokwialnie robi sobie jaja... Miły (i zdenerwowany) głos mówił, opowiadał o szczegółach.. i dopiero powoli zaczęło do mnie docierać, że to jednak nie jest żart :) 
Czasu na realizację niewiele, presja ogromna ale oczywiście podjęłam się zadania. 
Omawianie szczegółów zajęło kolejną cenną godzinę. O 19.30 mogłam dopiero zabrać się do pracy... 





Napisów było sporo więc zaczęlam od lepienia literek. W międzyczasie upiekłam biszkopt, nasączyłam, przełożyłam kremem :) Literki były gotowe o 1 w nocy. 
Z bijącym sercem - sama nie wiem czy ze zmęczenia czy z emocji - zaczęłam "lepienie" Stadionu. Poszło zdecydowanie szybciej, tylko 3 godzinki. 

"Złożenie" tortu zajęło mi kolejną godzinkę, w sumie skończyłam pracę o 6 rano.. 

Po dwóch godzinach snu pojechaliśmy całą rodziną do przedszkola naszego synka, który miał tego dnia zakończenie roku i pożegnanie przedszkola. Kolejne wrażenia i emocje... Oczywiście chyba tylko mnie było żal, że Szymon opuszcza już mury przedszkola. Nikt inny nie rozpaczał. Synek występowal pięknie, powiedział wierszyk, śpiewal piosenki :) Bylam z niego bardzo dumna. Na świętowanie nie było jednak zbyt dużo czasu bo musiałam szybko wrócić do pracy... 

Tort potrzebował jeszcze logo Stadionu Narodowego i ogólnego wykończenia. Skończyłam, pstryknęłam kilka fotek z różnych stron, zapakowalam do pudełka i ruszyliśmy na Stadion. 

I tu czekała nas niespodzianka... niestety niezbyt miła.. 





Pomimo tego, że nas oczekiwano to ochrona nie chciała nas wpuścić :)
Szybciutko z organizatorem doszliśmy do porozumienia i tort zawieźliśmy do biura. 

Został odebrany, włożony do lodówki i czekał sobie cierpliwie, żeby trafić w odpowiednim momencie na wręczenie :)




Emocje dopiero teraz zaczynają opadać. Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać.. 
Nie potrafię opisać tego co czuję. Szczęście przeplata się z ekscytacją i poddenerwowaniem. Duma mnie rozpiera i jestem zaszczycona, że to właśnie ja moglam wykonać ten nizwykły tort...
Wiem, że jeszcze długo będę opowiadała tę historię, długo będę się nią chwaliła :) 

W Warszawie jest 1000 cukierni. Cukierni z tradycjami sięgającymi kilku pokoleń wstecz; cukierni z wielkimi nazwiskami.. a to mnie przypadł zaszczyt zrobienia TAKIEGO tortu. To dla mnie ogromny sukces i życzę sobie (całkiem nieskromnie) więcej takich sukcesów :) A co!!! 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz